Kilka rzeczy które zmieniają się z wiekiem

Kilka rzeczy które zmieniają się z wiekiem

1. Zmienia się podejście do rodziny

Głupio o tym mówić, bo na bank przeczytają ten post osoby z mojego bliskiego otoczenia, ale jako nastolatka do rodziny podchodziłam z dużym dystansem. Ważniejsze były koleżanki czy (starsi) chłopcy. Obiadki rodzinne, imprezy typu urodziny, imieniny, a nawet wesela były dla mnie udręką. Nie umiałam i nie chciałam rozmawiać z krewnymi. Ich rady wydawały mi się głupie, zawsze chciałam stawiać na swoim i nie zwracałam uwagi na ostrzeżenia, nakazy i zakazy. Dziś mam 22 lata i trudno jest mi coś nakazywać czy zakazywać, bo jakby nie było jestem osobą dorosłą, ale znacznie więcej biorę do siebie, biorę pod uwagę zdanie starszych, zawsze go wysłucham i przemyślę. Polubiłam odwiedziny u ciotek, nie traktuję ich jako przymus. Lubię pogadać z babcią i nie przeszkadza mi gdy piąty raz w ciągu dnia pyta o uczelnię i mojego mężczyznę. To, że czasem zapyta o ślub traktuję z przymrużeniem oka, nie powiem jej przecież, że jej wnusia nie ma zamiaru w najbliższym i w trochę dalszym czasie się hajtać.

2. Nie ciągnie Cię już aż tak do alkoholu

Gdy jest on poza zasięgiem, jest jakimś owocem zakazanym, jest też wtedy czymś fajnym. Masz szesnaście lat i delektujesz się piwkiem, które kupił Ci starszy kolega odciągając prowizję w postaci drugiego browara. Gdy dostajesz dowód do ręki i możesz na legalu iść do sklepu i kupić sobie dowolny alkohol lub siąść w pubie i zamówić drinka nie jest to już takie ekscytujące jak wcześniej. Nie pijesz dla samego picia, pijesz zazwyczaj do towarzystwa. Na imprezie rodzinnej możesz pić wino, likier, wódkę, cokolwiek, ale czasem jest Ci szkoda. Szkoda Twojej głowy w dniu następnym. Szkoda straconego czasu na kaca. Bo kac odstrasza… No i do tego z wiekiem masz coraz słabszą głowę, nie wiem czemu, może właśnie dlatego, że mniej pijesz.

3. Wolisz siedzieć w domu, niż iść na imprezę

Kiedyś nie iść w piątek na imprezę było nie do pomyślenia, no bo jak to? Wszyscy są w klubie, a Ty masz zamulać sam przy fejsbuku, na którym w dodatku – nikogo nie ma! Teraz dla mnie nie do pomyślenia jest nie obejrzeć w piątek odcinka Misfits przy paczce chipsów siedząc pod kocem z ukochanym obok. A gdy ktoś na tą imprezę wyciąga? Wtedy pojawiają się wymówki. Te dla siebie: zimno, pada, nie mam co ubrać, nie mam czym jechać, nie mam kasy, no i te dla kogoś: ciocia Gienia ma dziś 30 rocznicę ślubu, mam dużo nauki, muszę zostać z młodszym bratem, z psem, z rybkami.

4. Nie chcesz się już wyróżniać

Zaznaczę na wstępie, że chodzi i warstwę wizualną, bo na innych poziomach tej chęci się zazwyczaj nie traci – trzeba się wyróżniać z różnych powodów, np. by dostać pracę, a później awans. Jeśli chodzi o wygląd – w nastoletnim wieku chce się wyglądać inaczej niż rówieśnicy – przerabia się ciuchy, szuka swojego, oryginalnego stylu, robi się kolczyki w różnych dziwnych miejscach, farbuje włosy na różowo, niebiesko czy zielono (wiem co mówię, wszystkie trzy kolory miałam na głowie). Chociaż gdy patrzę na obecnych gimnazjalistów mam poczucie, że to gdzieś się już traci – prawie wszyscy wyglądają tak samo… Mając 22 lata wolę wtapiać się w tłum, nie szaleję z ubraniami, makijażem, fryzurą. Staram się nie zwracać na siebie uwagi, bo nie jest mi ona do niczego potrzebna, a wolę sobie spokojnie słuchać muzyki czy czytać książkę gdy nikt nie wlepia we mnie wzroku. To nie prawda, że mocna szminka odwraca wzrok od oczu. Najpierw ktoś spojrzy na Twoje żarówiasto różowe usta, a później zauważy też, że masz przekrwione od niewyspania oczy, sine wory pod nimi, a Twoje włosy żyją we własnym rytmie, niezsynchronizowanym z Twoim.

5. Wolisz spać, niż ładnie wyglądać

Nie przedłużyłam rzęs, by ładnie wyglądać. Przedłużyłam je, żeby móc dłużej spać, bo odpada mi malowanie oczu. Teraz mam ich pięć na krzyż w jednym oku, ale nie przeszkadza mi to jakoś specjalnie. Kiedyś wstawałam półtorej godziny przed wyjściem, żeby namalować idealne kreski, dobrać dodatki do ubrań i zjeść śniadanie. Oczywiście tak się pindrzyłam, że tego śniadania zjeść nigdy nie zdążyłam. Teraz wstaję pół godziny później, biorę prysznic, myję zęby, makijaż zajmuje mi 5-10 minut (jak zrobię w końcu permanentny brwi to ten czas zredukuje się do 3 minut), zakładam to co mam pod ręką, i zostaje mi jakieś pół godziny czasu na śniadanie i swoje sprawy. Gdy miałam 15 lat moja siostra mówiła “na studiach nikt mi nie płaci za wyglądanie ładnie”, potrzebowałam siedmiu lat żeby to doskonale zrozumieć.

Dodaj komentarz